Dieta dr Ewy Dąbrowskiej, czyli leczenie jedzeniem i brakiem jedzenia
Pewnie każdy słyszał o
leczeniu głodówką, ale nie każdy wie jak należy prawidłowo głodówkę
przeprowadzić. W książce Ewy Dąbrowskiej „Ciało i ducha ratować żywieniem” opisane
jest w bardzo zwięzły sposób na czym polega głodówka i dlaczego jest skuteczna
w leczeniu chorób. Podane są też konkretne przykłady osób z ciężkimi
dolegliwościami, którzy w relatywnie szybkim czasie (kilka tygodni, kilka
miesięcy) wyzdrowieli i zaczęli cieszyć się życiem.
Jak działa głodówka na
człowieka? Głodówka, czyli post, czyli tymczasowe powstrzymanie się od
jedzenia, albo żywienie się tylko i wyłącznie produktami nieprzetworzonymi, niepoddanymi
obróbce termicznej i bez dodatku tłuszczów. Dr Dąbrowska wymienia rodzaje
głodówki i są to: dieta o chlebie i wodzie, dieta sokowa, dieta sokowo-surówkowa
(owocowo-warzywna). Przyjmowanie produktów nieprzetworzonych, czyli żywych i
bez dodatku tłuszczu, czyli relatywnie niskich kalorycznie zmusza organizm do
uruchomienia mechanizmu samo trawienia złogów, w których nagromadził się
nadmiar energii (np. złogi tłuszczu), a także powoduje wyrzucenie z organizmu
szkodliwych substancji. W trakcie diety-głodówki organizm zaczyna się oczyszczać,
gdyż zaczynają uruchamiać się naturalne mechanizmy samonaprawiania, które w każdym
ciele są obecne, ale w tak wielu ciałach nie funkcjonują prawidłowo z uwagi na
nagromadzone toksyny i ciągłe dostarczanie kolejnych (z pokarmem, z napojami, z
oddechem, przez skórę).
Czy to działa? Tak
działa. Skąd to wiem? Mam tę wiedzę z tzw. pierwszej ręki, gdyż moja mama schudła
właśnie na tej diecie 20 kilo i obecnie w wieku 67 lat jest bardziej żwawa niż
10 lat temu. Przykładem na to, że głodówka działa jest nie tylko mama, ale także
ja. Testowałam na sobie głodówkę i pamiętam, że czułam się wspaniale – pełna energii,
nowego spojrzenia na życie. Niestety nie zakończyłam głodówki po 6 tygodniach
stosowania, tak jak zaleca dr Dąbrowska, ale niebezpiecznie ją kontynuowałam...
O tym pisałam w innym artykule.
Wracając do tematu, to
samo wyeliminowanie z pożywienia produktów wysoko przetworzonych daje
zauważalne efekty. Następnie obniżanie kaloryczności przyjmowanych pokarmów
poprzez ograniczenie tłuszczu i/lub zmniejszenie porcji przynosi kolejne zauważalne
pozytywne efekty. Te pozytywne efekty oczywiście są zauważalne u osób, które
przez bardzo długi czas (jak nie przez całe życie) odżywiały się niezdrowo,
wysoko kalorycznie i nie wykazywały aktywności fizycznej (poza porannym
wstaniem z łóżka, czy machaniem ręką trzymającą myszkę od komputera). Wszystko
ma swój czas i umiar. Głodówka nie jest dobra dla osób intensywnie trenujących
jakiekolwiek aktywności fizyczne. Na czas prowadzenia głodówki należy ograniczyć
wysiłek do średnio lub nisko intensywnego. Głodówka nie jest też wskazana dla
dzieci i dorastającej młodzieży, chyba że osobnik jest patologicznie gruby lub
przewlekle chory. Głodówka powinna trwać 6, maksymalnie 7 tygodni, a po tym
czasie należy stopniowo wprowadzać do dań tłuszcze. Przeprowadzając głodówkę należy
obserwować reakcje swojego organizmu, które w pierwszych 3-4 dniach mogą być
niepokojące (bóle głowy, zawroty głowy, osłabienie, zaburzenia równowagi itd.).
W kolejnych dniach omdlenia i osłabienie powinny minąć, a ich miejsce zajmie energia,
lepszy sen, lepsza sprawność zmysłów, także umysłu.
Po głodówce nie warto
wracać do „tradycyjnego” żywienia z udziałem wysoko przetworzonych produktów,
mącznych produktów, smażonych, długo gotowanych, duszonych, wędzonych. Codzienna
dieta każdego człowieka powinna składać się głównie z warzyw, owoców, kasz, w
małej ilości z nabiału, mięsa (ale tylko pochodzącego ze zwierząt nie
karmionych antybiotykami, ani hormonami). Ci, którzy wcielą w swoje życie dietę
wysoko nieprzetworzoną zobaczą i poczują nową jakość swojego życia. Pożywienie
człowieka powinno być jak najbardziej naturalne. Nowe, sztuczne wytworzone
pożywienie nie służy nikomu poza kiesą producentów takich specjałów.
Moi znajomi, którzy
komentują moją dietę opartą wyłącznie na warzywach, owocach, kaszach i bardzo
małej ilości nabiału i mięsa, śmieją się i mówią, że niby ta moja dieta taka
zdrowa, a przecież ta cała zielenina jest naszpikowana pestycydami. No i wtedy
twierdzą, że lepiej łyknąć sobie kawał mięsa, zamiast tej całej chemii sypanej
na florę. Warto wiedzieć, że w kupowanym w sklepie mięsie stężenie hormonów i
antybiotyków jest kilkukrotnie większe niż stężenie pestycydów w roślinach. Zwierzę
przyjmując wspomnianą chemię kumuluje ją w swoim ciele, które człowiek potem je
w postaci kotletów, kiełbas, pasztetów. Natomiast rośliny nawet opryskiwane,
podlewane pestycydami mają zdolność do częściowego usuwania tej chemii. Poza tym
oddziaływanie na ludzki organizm hormonów jest wielokrotnie intensywniejsze i
bardziej destrukcyjne w skutkach od pestycydów, którymi traktuje się rośliny. Wiadomo,
że najlepiej jeść jedzenie nieopryskiwane żadną chemią, ani nie naszpikowane
hormonami i antybiotykami. Jeśli jednak nie masz dostępu do jedzenia czystego (tzw.
ekologicznego), to wybieraj zieleninę, a nie nabiał i mięso – można powiedzieć,
że jest to mniejsze zło. Głodówkę nawet przy diecie nieprzetworzonej też warto
przeprowadzać 1-2 razy do roku, właśnie m.in. po to, żeby wyrzucić te toksyny.
Polecam dietę dr Ewy
Dąbrowskiej. Smacznego.
Naprawdę śietnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFajnie opisana ta dieta
OdpowiedzUsuń