Zdrowie – rzecz osobista, czy publiczna?
Ostatnio rozmawiałam ze znajomą o polskiej
państwowej służbie zdrowia. Jej zdaniem usługa leczenia powinna być płatna tak
samo, jak każda inna. No bo dlaczego akurat państwo ma zapewniać bezpłatną
opiekę zdrowotną, a na przykład nie zapewnia bezpłatnej obsługi serwisowej
samochodu, albo bezpłatnej obsługi sprzątania domu? Ktoś pewnie powie, że przecież
zdrowie, to rzecz najważniejsza i państwo powinno dbać o swoich obywateli. Ale
czy rzeczywiście te zdrowie obywateli jest w dobrym stanie?
Śmiem twierdzić, że jeśli obywatele musieliby sami
płacić za opiekę zdrowotną, czyli za każdą konsultację u lekarza, za każdy zabieg
medyczny, za każdą operację oraz pobyt w szpitalu, to w końcu rzeczywiście zaczęliby
o to zdrowie dbać. Dziś każdy wie, że papierosy i alkohol szkodzą, że szkodzi
jedzenie cukru, że chipsy są niezdrowe, że smażone i wędzone potrawy są też
niezdrowe, że brak ruchu jest niezdrowy, a przecież miliony ludzi ma nałogi,
spożywa niezdrową żywność i prowadzi niezdrowy tryb życia. Myślą, że może im
się nic nie stanie i może jednak nowotwór ich nie dotknie i może wcale nie ma
korelacji między spożywaniem tych niezdrowych produktów a chorobami, a nawet
jak coś się im stanie, to lekarz NFZ magiczną pigułką ich wyleczy, no i w końcu
skorzystają z tej publicznej opieki zdrowotnej, na którą płacą składki.
Mam wrażenie, że większość ludzi traktuje zdrowie,
jak samochód. O samochód służbowy mało kto dba, bo ktoś inny go utrzymuje, ktoś
płaci za jego naprawy, ktoś płaci za jego paliwo, ale nie ja. Natomiast o
samochód prywatny większość osób dba, no bo jak coś się popsuje, to trzeba
będzie zapłacić z własnej kieszeni, bo będzie to mój problem, a nie czyjś.
I właśnie zdrowie ludzie traktują jak samochód –
póki ja za nie nie płacę, to o nie nie dbam, ale jeśli ja bym musiał za to
płacić, to wtedy inaczej bym się z nim obchodził. Poza tym płacąc składki na
ubezpieczenie zdrowotne ciśnie się na usta stwierdzenie „płacę, to wymagam”. Skoro
płacę na opiekę zdrowotną, to niech mnie leczą, jak coś mi się stanie. Mam
wrażenie, że jakoś mało osób myśli o prewencji, natomiast większość uważa, że
prewencją jest leczenie schorzeń w ich wczesnych fazach i poddawania się
bezkrytycznie zaleceniom lekarzy.
Czy w krajach, gdzie nie ma państwowej opieki
zdrowotnej ludzie są zdrowsi?
Nie mam dostępu da takich danych. Być może tam,
gdzie nie ma państwowej opieki zdrowotnej nikt nie prowadzi statystyk
występowania poszczególnych schorzeń, bo państwa to nie interesuje. W Polsce
statystyki chętnie są prowadzone, ale zawsze jak ktoś podaje jakąś liczbę, to
się zastanawiam, jak to zostało policzone. Przykładem jest średnia długość
życia Polaka i Polski – GUS podaje, że jest to 78 lat. Ja się pytam: jak to
jest liczone? Wystarczy pójść na cmentarz i poczytać na nagrobkach wiek
zmarłych – średnia wynosi ok. 65 lat. Teraz, przy okazji święta zmarłych,
będzie dobra okazja do refleksji nad długością i kondycją życia polskich
obywateli.
Komentarze
Prześlij komentarz