Bieganie a metabolizm




Od dwóch tygodni codziennie rano biegam. Pierwszego dnia biegania zorientowałam się, że marszobieg oraz ćwiczenia pod chmurką są tym, czego mi w życiu brakowało. Zauważyłam, że świat jest piękny, bo przestałam się spieszyć i zaczęłam zachwycać  otoczeniem – padającym deszczem, padającym śniegiem, drzewami, opadłymi liśćmi, płynącym strumykiem, krzewami, kaczkami itp.

Bieganie odstresowało mnie. Przez długi czas doświadczałam natłoku i gonitwy myśli, przerywanego w nocy snu, a teraz już nie mam z tym problemu – w końcu się wysypiam, nie gonię bez sensu do pracy, do sklepu, na saunę itp. Po prostu delektuję się każdą czynnością, którą wykonuję i jestem bardziej świadoma swoich czynności. W końcu uświadomiłam sobie, że trzeba szanować każdy dzień swojego życia, każdą noc, przestać żyć byle jak, byle co jeść i byle jak się ubierać, czesać się byle jak, byle jak rozmawiać, byle jak opiekować się najbliższymi…

W końcu dokładnie ogarnęłam swoją przestrzeń – pomalowałam mieszkanie w dwa dni, wyrzuciłam z szafy niepotrzebne rzeczy, udekorowałam gołe ściany, zrobiłam nową fryzurę i przestałam nerwowo się ze wszystkim spieszyć.

Poza tym bieganie pięknie kształtuje nogi i pupę, które nagle zrobiły się zgrabne i właściwie zarysowane, a to wszystko bez dużego wysiłku. No i metabolizm znacząco i bardzo zauważalnie przyspieszył i to już po dwóch dniach biegania – szybciej trawię i szybciej wydalam. A perystaltyka jelit jest teraz na medal.

W zależności od ochoty i sił biegam od 20 do 50 minut rankami. Czasami robię trasę dłuższą, a czasami krótszą. Zmieniam trasy. Zmieniam szybkość biegania i ilość biegu wplatanego pomiędzy marsz. Czasami pobiegnę na siłownię pod chmurką, czasami porozciągam się na pobliskim stojaku do rowerów.

Po marszobiegu wracam rozgrzana, spocona do domu. Szybko się rozbieram, wyciskam sok z owoców, wypijam z kwasem l-askorbinowym i wskakuję do wanny, w której moczę się w gorącej wodzie przez ok. 10 minut. Po wyjściu z wanny zjadam śniadanie i czuję, że całe życie przede mną.

A morał z tego jest taki, że kto się nie rusza niech nie oczekuje, że jego zdrowie poprawi się znacząco. Łykanie suplementów, zdrowa dieta, unikanie toksyn i stresów, to połowa sukcesu, a druga to wysiłek fizyczny.

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń