Radość życia w samotności
Istnieje powszechne
przeświadczenie, że samotność jest straszna. Ludzie boją się samotności i za
wszelką cenę dążą, żeby z kimś być. Czy to jest powodem zawierania małżeństw?
Po co komu małżeństwo w dzisiejszych czasach? Kiedyś – jeszcze 100 lat temu –
miało sens, gdyż kobiety nie miały swojego źródła dochodu, bo z reguły nie
zatrudniano kobiet, a dodatkowo tzw. wartości moralne nakazywały żyć w
małżeństwie, a jeśli ktoś był sam, to traktowano go jak odszczepieńca. Dziś małżeństwo
raczej daje lepszy byt każdej ze stron, która np. nie mogłaby sobie pozwolić na
warunki mieszkaniowe, gdyby była w pojedynkę (stąd kredyty i mieszkania
wspólnie zakupywane), czyli tzw. efekt skali – we dwoje łatwiej o lepszy stan
niż w pojedynkę. Ale to też się zmienia, gdyż nowe pokolenie wcale nie chce
dużo mieć.
Czy samotność to to samo co
osamotnienie? Według Osho są to kompletnie dwie różne kwestie. Osamotnienie to
poczucie bycia opuszczonym, pozostawionym porzuconym na tym padole, synonim
bycia zrozpaczonym. Natomiast samotność to zdolność do życia w pojedynkę,
nieuzależnianie się od drugiej osoby. Osamotnienie to stan umysłu, a samotność
to forma egzystencji. Samotność nie współwystępuje z osamotnieniem.
Moim zdaniem samotność jest
wspaniała. Uwielbiam być w domu sama. Uwielbiam sama chodzić na spacery. Sama jechać
samochodem. Samemu spożywać posiłki. Samemu spać w wielkim łóżku. Samemu płakać
oglądając wzruszający film. Samemu pracować (a nie w zespole). Jestem samotna,
ale nie osamotniona. Czuję, że świat należy do mnie. Jestem obywatelką kuli
ziemskiej, a nie tego kraju. Granice państw to porządek wyobrażony przez tych,
co lubią narzucać sobie granice. Ja żyję bez granic, ale tak, aby nie krzywdzić
innych. Czuję wolność dzięki samotności. Czuję miłość dzięki byciu wolną. Przebywam
z innymi wtedy, kiedy ja chcę, a nie dlatego bo wypada, albo dlatego, że muszę.
Od najmłodszych lat moim
marzeniem nie było małżeństwo. Moje koleżanki chciały mieć dom, czyli męża i
dzieci. Ja zawsze chciałam mieć przestrzeń dla siebie, być przez nikogo i nic
nieskrępowana. Posiadanie dzieci jawiło mi się jako uciemiężenie i ograniczenie
mojej wolności i niezależności. Małżeństwo wydawało mi się końcem, a nie
początkiem czegoś dobrego. Teraz żyję tak, jak zawsze chciałam, czyli bez męża,
ale z partnerem, który mieszka w swoim domu. Nie mam dzieci i każdego dnia
cieszę się, że tak jest i wiem, że nie chcę ich mieć.
Mam wrażenie, że sporo osób żyje
w parach, bo nie wiedzą, że można żyć inaczej. Wzięli ślub, bo tak
społeczeństwo kazało, bo rodzicie naciskali, bo tak wypada, bo inni tak
zrobili. Tak samo z posiadaniem dzieci – zanim zastanowili się co to zmieni w
ich życiu i zanim dokonali projekcji wyobrażenia jak to będzie żyć przez naście
lat z dziećmi pod jednym dachem, to je zrobili, a potem dowiedzieli się, że
wcale nie jest tak wspaniale, jak w reklamach pieluch pokazują.
Większość ludzi żyjących na tym
padole jest podatna na wpływy innych. Jedni wpływają na drugich i wzajemnie się
nakręcają poprzez wyznawane religie, przekonania, przyjmowanie określonego
modelu życia, podążanie za tzw. influenserami. Większość ludzi to folołersi –
oni podążają za tymi, którzy kreują. A dlaczego sami nie kreują? Kreacja i
wymyślanie nowych konceptów na życie, pójście pod prąd lub w poprzek głównym nurtom
jest wspaniałym uczuciem. Miej odwagę być innym. Miej odwagę i przyjemność mieć
swoje zdanie i być przekonanym o swoich racjach. Bądź inny od innych. Ciesz się
życiem żyjąc tak, jak ty chcesz, a nie jak mówią ci inni, że należy żyć. To
jest możliwe, a co więcej okazuje się, że ludzie będą ciebie ciekawi i zaczną
ciebie naśladować. Ludzie podążają za odważnymi, bo sami są zalęknieni. Szczególnie
teraz, jak świat jest ogarnięty koronawariactwem. Ludzie boją się, bo kazano im
się bać. Mało jest takich, którzy nie boją się, bo wiedzą, że nie ma czego. A skąd
wiedzą, że nie ma czego się bać? Bo poświęcili kilka minut na analizę sytuacji
i spojrzeli trzeźwym okiem na to, co się dzieje. A co się dzieje? No właśnie
nic strasznego. Ludzie się rodzą i umierają, tak jak to było dotychczas. Nic się
w tej kwestii nie zmieniło. Poza jednym – ktoś próbuje wmówić ludziom, żeby się
bali. Człowiek zastraszony jest łatwy do manipulowania i podatny na sugestie i
rozkazy innych. Jest to pandemia strachu i głupoty. Pandemia naśladownictwa i
bal maskowy, a raczej maskarada.
Życzę Ci odwagi rozpoczęcia życia
po swojemu i na swoich zasadach. Jest to uczucie niepowtarzalne i trudne do
opisania. Samotność współistnieje z wolnością, a tam gdzie wolność tam też i
miłość.
Komentarze
Prześlij komentarz