Klawiterapia (pinopresura) – moje doświadczenia z zabiegu
Wczoraj byłam na godzinnym
zabiegu z klawiterapii. Zabieg polega na ostukiwaniu metalowymi pinami
(wyglądają jak duże gwoździe) ze stali nierdzewnej. Zabieg zaczyna się od
ostukiwania głowy (czołowo, czubek, boki, potylica) i stopniowo schodzi na kręgosłup.
Potem ostukiwany jest kręgosłup z obu stron.
Zabieg jest bolesny. Opukiwanie pinami
danego miejsca trwa dotąd, aż skóra zostanie dokrwiona i przestanie boleć. Nie powstają
żadne krwiaki, siniaki. Występuje czasowe przekrwienie skóry, które potem
znika.
Zabieg ma na celu dokrwić narządy
wewnętrzne poprzez końcówki nerwowe zlokalizowane właśnie na głowie i
kręgosłupie. Poprzez taką stymulację dochodzi do pobudzenia punktów
odpowiedzialnych za zaburzenia wywołane w organizmie. Poprzez przekrwienie,
następuje odreagowanie i odtrucie danej strefy, a także zniesienie wszelkich
napięć fizycznych i emocjonalnych. Pinopresura jest metodą rehabilitacji
psychologicznej i neurofizjologicznej, usuwa napięcia ośrodkowe i obwodowego
układu nerwowego. Wzbudza utracone przewodnictwo nerwowe, działa odtruwająco i odkwaszająco.
Reguluje cały organizm człowieka – odblokowuje, restartuje.
Podczas zabiegu mogą, ale nie
muszą wystąpić pewne objawy. W moim przypadku przy ostukiwaniu głowy po prawej
stronie, części odpowiedzialnej za emocje, nagle pojawił się ucisk na wysokości
przepony (albo splotu słonecznego) i zabrakło mi tchu. Poprosiłam panią
wykonującą zabieg o otwarcie okna i zanim skończyłam zdanie, to omdlałam. Pani zareagowała
od razu, położyła mnie na leżance, pod nogi podłożyła poduszkę i podała wodę do
picia. Miałam ciemno przed oczami i przez chwilę słuch przytłumiony w prawym
uchu. Chwilkę poleżałam i samopoczucie wróciło do normy, następnie zabieg był
kontynuowany. Tego typu reakcja może wystąpić w przypadku przyblokowanych
emocji lub traumatycznych przeżyć z przeszłości. Innych dolegliwości nie
miałam, poza chwilowymi gwiazdkami przed oczami, gdy pani opukiwała prawą stronę
mojego kręgosłupa na wysokości żeber.
Po zabiegu czułam się dobrze,
lekko osłabiona. Położyłam się do łóżka i poczułam się błogo. Co chwilę
biegałam do łazienki na siku. Czułam także przyjemnie pulsującą krew w
potylicy. Także przez chwilę lekki ucisk w macicy. Dodatkowo moja postawa się
wyprostowała – poczułam, że siedzenie prosto przy stole nie sprawia mi żadnego
wysiłku, a wręcz przyjemność.
Osoby nieodporne na ból mogą
sobie ten zabieg odpuścić. Może się zdarzyć, że dla kogoś opukiwanie pinami nie
będzie zbyt bolesne. W moim przypadku najbardziej bolało mnie opukiwanie głowy,
natomiast opukiwanie kręgosłupa było znośne. Opukiwanie głowy powodowało we
mnie niepokój, gdyż powstała myśl w mojej głowie, że od tego będę miała
posiniaczone czoło, albo włosy mi wypadną. Nic takiego się nie zadziało.
Polecam spróbować :)
Interesujący post! Już od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad zabiegiem pinopresury. Na pewno skorzystam!
OdpowiedzUsuń