Medytacja bełkotu
Nie umiesz medytować w ciszy, bo
nie potrafisz uspokoić myśli? Zacznij od bełkotu. Przeczytałam o tym w książce
Osho i od razu wypróbowałam. Na mnie działa. Po około 10, albo 15 minutach –
nie wiem dokładnie ile to trwało – wypowiadania głośno absolutnie wszystkich
swoich myśli poczułam uspokojenie. Nie był to totalny spokój, ale wyraźne wyciszenie.
Stała się uważność. Nastało uspokojenie mentalne. Myśli przestały pędzić.
Wyraźnie zwolniły i było ich mniej.
Podczas medytacji bełkotu miałam
zamknięte oczy, siedziałam na dywanie w siadzie skrzyżnym, plecy były wyprostowane
i nawet byłam zdziwiona, że tak łatwo i bez wysiłku przyszło mi trwać w takiej
pozycji. Było mi wygodnie. Spokojnym głosem wypowiadałam swoje myli, które
napływały jedna za drugą. Jedna się jeszcze nie skończyła, a już zaczynała się
kolejna. Wszystko to co było w mojej głowie wypowiadałam. Ten bełkot, czyli w tym
przypadku monolog, pomógł mi odkryć moje ego. Zobaczyłam wyraźnie ją-tą drugą,
czyli ja-ego. Śmiała się ze mnie, drwiła i szydziła. Mówiła mi, że jestem
głupia, bo sama do siebie mówię, a jak ktoś mnie usłyszy, to będzie się ze mnie
śmiał. Po zakończeniu medytacji zaczął się dialog pomiędzy ja-ego, a ja-nie
ego. Ja-ego, to ten diabełek, te złe myśli, ta cyniczna i drwiąca ja, ta
wyśmiewająca i złośliwa. A ja-nie ego nazwałam pozostałą siebie, która jest
przeciwieństwem ego, która teraz z tym ego rozmawia i mówi mu, żeby się nie
śmiało, bo to w niczym nie pomoże. Już mnie więcej ego nie zawstydzi i nie
zahamuje. Nie będzie mnie namawiać do obrażania innych i do wywyższania się.
Nie będzie więcej drwić i przeklinać.
Powtórzyłam po paru dniach
medytację bełkotu. Zadziwiające dla mnie było to, że ja-ego już się nie śmiało.
Było obok jakby zafrapowane, nic się nie odzywało. Od tej drugiej medytacji
minął ponad tydzień i zauważam, że ja-ego znowu coś kombinuje. Dziś powtórzę
medytację bełkotu. Zamierzam przeprowadzać ją częściej.
Medytacja bełkotu jest
doświadczeniem kojącym, uspokajającym. Wrażenie i rezultaty zapewne będą inne u
każdego z praktykujących. U mnie medytacja wywołała pokłady spokoju. Uważność
się wyostrzyła. Wyraźnie się zwiększyła koncentracja na tym co inni do mnie
mówią. Zaczęłam zauważać to, czego do tej pory nie widziałam, a było pod moim
nosem. Ja-ego nadal jest, ale ujawnia się w codzienności, podczas wyzwalania
automatyzmów, a najczęściej je widzę za kierownicą i w rozmowie z ludźmi totalnie
śpiącymi. Wtedy trudno mi uwolnić się od przekonania, że jestem o krok dalej od
tych śpiących. Że niby w czymś jestem lepsza, bo bliżej mi do prawdy niż im. To
wywyższanie się, to właśnie ego. Zastanawiam się, po co mi to
dowartościowywanie się, skoro czuję się ze sobą dobrze. Po co mi więcej tego
lepszego? Zapewne niebawem rozwiążę tę zagadkę.
Polecam Wam medytację, czy to bełkotu,
czy jakąkolwiek inną. Zmieni Wasze życie.
Dziękuję za uznanie.
OdpowiedzUsuńPolecam stosowanie medytacji, która nie musi to być siedzeniem w siadzie skrzyżnym w ciszy. Medytację można przeprowadzać podczas intensywnych ćwiczeń fizycznych, leżąc w łóżku przed snem, jadąc autobusem, śpiewając, rytmicznie tańcząc itp.