Stawiam tezę: cellulit jest objawem nietolerancji pokarmowej
Kobiety robią masę dziwnych
rzeczy, a w tym krzywdę swojemu ciału, żeby ładnie wyglądać. Żeby cera była
świetlista, żeby nie było wałków tłuszczu, żeby biust był na swoim miejscu,
żeby skóra była gładka jak u niemowlaka. Kobiety odsysają sobie tłuszcz, także
poddają się zabiegom wygładzającym ciało. Czy to coś zmienia? Na chwilę tak,
ale potem wraca do normy, bo przyczyna nadmiaru tłuszczu i nierówności pod
skórą nie jest usuwana.
Przyczyna ma początek w otworze
gębowym – to co zjadasz, tym jesteś i wyglądasz jak wyglądasz. Ludzie lubią
siebie oszukiwać i twierdzą, że zmiana diety nic nie pomoże, chociaż nigdy nie
sprawdzili czy zmiana coś pomogła, bo żadnej nie wprowadzili do swojego życia.
Ludzie tak są przywiązani do jedzenia, jak do narkotyków, więc chętnie tłumaczą
sami przed sobą, że eliminacja tych „pyszności” i tak niczego nie zmieni.
Najprostsze rozwiązania są
najskuteczniejsze. Ale dlaczego miliardom ludzi nie udaje się w życiu schudnąć,
być zdrowym, pełnym energii? Dlatego, że tych najprostszych rozwiązań nie stosują.
A nie stosują dlatego, że mentalnie nie są na to gotowi. Co zrobić, żeby być
psychicznie zdolnym do wprowadzenia zmiany? Rozwiązanie jest bardzo proste:
wprowadź zmianę w swoim życiu i przestań znajdować sobie setki usprawiedliwień dla
jej niestosowania.
Ludzie lubią słuchać, czytać o,
obserwować przemiany innych, ale sami nie chcą niczego zmieniać. Lubią płacić masę
pieniędzy dietetykom, psychoanalitykom, specjalistom, doradcom, żeby słuchać o
tych przemianach, kupują poradniki, których nie czytają, kosmetyki, które
kilogramami wcierają, urządzenia do ćwiczeń, które się kurzą, chodzą na zabiegi
na ciało. Ludzie uwielbiają zbliżać się do zmiany, mieć ją na wyciągnięcie
ręki, ale jak trzeba wykonać decydujący krok, to się nagle wycofują. No i nic
się nie zmienia w ich życiu. Przyzwyczajenia mocno trzymają się ludzi. Żeby je
zmienić potrzebne jest wsłuchanie się w siebie, uciszenie swojego ego, ustalenie
motywów i celów swojego postępowania. Nie ma potrzeby chodzić do specjalistów,
bo w niczym nie pomogą w dłuższej perspektywie czasu. Tu i teraz zacznij od wdrożenia
zmiany w swoim życiu i obserwuj efekty.
Stawiam tezę, że cellulit jest objawem
nietolerancji pokarmowej. Coraz więcej ludzi ma nietolerancje pokarmowe i nie
wynika to z tego, że mamy ciała dysfunkcyjne, tylko jedzenie nie jest już tym,
które było kiedyś. Po pierwsze modyfikacje genetyczne, a po drugie chemia,
która w jedzeniu jest zawarta powodują, że organizmy ludzkie odrzucają je. To
co zjemy i nam szkodzi organizm próbuje wyrzucić z siebie. O dziwo nie robi
tego natychmiast układem moczowym, pokarmowym i potem przez skórę, tylko
tygodniami, miesiącami trzyma toksyny w skórze, w tłuszczu.
Nietolerancje pokarmowe objawiają
się m.in. puchnięciem ciała, czyli zatrzymywaniem wody przez organizm. Ten robi
to po to, żeby chronić organy wewnętrzne przed uszkodzeniem przez chemię, którą
zjadamy. Woda gromadzona jest pod skórą, która nierównomiernie się rozkłada i
widoczna jest z zewnątrz jako górki i dołki na ciele, czyli tzw. cellulit.
Żadne masaże i odsysanie nie pomogą, bo cellulit wróci. Wraca dlatego, że
właściciel cellulitu nie usuwa ze swojej diety produktów, które ten cellulit
wywołują.
Obserwuję osoby w swoim otoczeniu, oni też na mnie patrzą. Pytają mnie co robię, że jestem szczupła, że kwitnąco wyglądam. Odpowiadam, że wyeliminowałam jedzenie, którego nie toleruję. Wykonałam test na nietolerancje pokarmowe i wyniki tego testu są moimi przykazaniami-wskazówkami jak żyć. Przestrzeganie przykazań wyszło mi na dobre, bo wszelkie opuchlizny i problemy trawienne dawno zniknęły. Dziś już nie pamiętam wszystkich przykrych dolegliwości, których moje ciało doświadczało w związku z jedzeniem glutenu, orzeszków ziemnych, serów pleśniowych i oleju rzepakowego. Dodatkowo wyeliminowałam lata temu cukier z diety, który zastąpiłam owocami i miodem. Dziś będąc tuż przed czterdziestką czuję się o wiele lepiej i lepiej wyglądam, niż jak miałam dwadzieścia parę lat. Spróbuj zmian i Ty, a przekonasz się, co Tobie wyjdzie na dobre.
Komentarze
Prześlij komentarz