Ludzie lubią się oszukiwać

Właśnie wróciłam z 2-tygodniowych wczasów z dietą Ewy Dąbrowskiej, czyli z postem owocowo-warzywnym. Byłam tam czwarty raz, ale dopiero w tym roku dotarło do mnie, że eliminacja pokarmów nietolerowanych jest kluczem do własnego zdrowia.

Test na nietolerancję wykonałam już dwa lata temu. Wykazał nietolerancję na gluten, arachidy, rzepak, pleśń, także mięsa, ryby i nabiał. Od tamtego czasu prawie wszystkie nietolerowane pokarmy odstawiłam oprócz nabiału, bo swoją pokrętną logiką wytłumaczyłam sobie, że przecież jakieś białko muszę jeść, żeby żyć. I jadłam te sery, serki, jogurty, kefiry i stale pojawiały się drobne niedomagania zdrowotne – a to wypryski, a to PMS, a to brak energii, a to bezsenność, a to trzymanie wody, a to brak koncentracji, a to sucha skóra, a to obstrukcje, a to nieuzasadnione lęki. Nie chciałam wyeliminować nabiału, bo po prostu lubię te produkty jeść, smakować, delektować się nimi.

W tym roku podczas postu skonsultowałam wyniki swojego testu na nietolerancję z dr Ewą Dąbrowską. Od razu stwierdziła, że nabiał należy odstawić i dostarczać białko z roślin, których jest ogromny wybór. Postanowiłam, że tak jak kilka lat temu wyszłam z nałogu jedzenia słodyczy i tłustych mięsnych potraw, tak i teraz pozbędę się nałogu jedzenia nabiału. I tak też zrobiłam. Zdziwiłam się, bo okazało się to bardzo łatwe, gdyż białkowych produktów roślinnych jest pod dostatkiem i są tak pyszne. Poza tym nie zalegają w żołądku, jak nabiał.

Na wczasach miałam okazję rozmawiać z innymi osobami, które również przyjechały tam aby przeprowadzić post owocowo-warzywny. Spotkałam się z różnymi reakcjami, np. pani która miała tocznia stwierdziła po jednej dobie postu, że ona musi przejść na zwykłą dietę makrobiotyczną. Oczywiście oznacza to, że autofagia i fagocytoza zostaje automatycznie zastopowana, a tym samym proces uzdrowienia organizmu i usunięcia z ciała patogenów również. Był tam także pan, który w pasie miał ok. 1,5 metra. Po tygodniu postu oznajmił, że schudł 5 kg (oczywiście zrzucił nadmiar wody, a nie tłuszczu) i przerywa post uznając, że za szybko chudnie, cytuję go „co za dużo, to niezdrowo”. Byli tam też tacy, co niby na poście byli, ale między posiłkami chadzali do lokalnego sklepu spożywczego i podjadali produkty wysoko przetworzone. A zdążyli się i tacy, co pojechali „pocieszyć się” konsumpcją w fastfood.

Na tych wczasach widziałam schorowanych ludzi, ludzi ledwo poruszających się w wieku ok. 60 lat, także osoby trzydziesto-paro-letnie z nadwagą ok. 50 kg. Z obserwacji moich wynika, że część tych osób to takie, które nigdy nie przebiegły kilku metrów, nie przeszły więcej niż 1 km dziennie i nigdy nie zrobiły jednego przysiadu, nie mówiąc już o jeżdżeniu na rowerze, czy jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej – było to widać w ich pokracznych ruchach i niemożności skoordynowania rąk i nóg podczas ćwiczeń terapeutycznych. Przeważająca większość tych schorowanych ludzi to ci ze złymi nawykami żywieniowymi, które praktykowali od małego i dopiero zaprzestali podczas postu, a po poście zamierzali wrócić do poprzedniego stylu żywieniowego.

Głównym tematem rozmów osób przebywających na wczasach z postem owocowo-warzywnym było jedzenie – każdy się chwali co uwielbia jeść, co przygotowuje w domu i co by zjadł i co zje jak wróci do domu. Dr Ewa Dąbrowska podczas wykładów klarownie wyjaśniła co jest największym złem w powszechnych nawykach żywieniowych i przyczyną niedomagań zdrowotnych człowieka. Przedstawiała wyniki najnowszych badań udowadniających, że nowotwór to nie jest choroba genetyczna, lecz nieprawidłowych szlaków metabolicznych. Podawała liczne przykłady osób, które wyzdrowiały z chorób uznawanych powszechnie za nieuleczalne, a to dzięki odstawieniu pokarmów nietolerowanych. Tłumaczyła jak działa post, co to jest autofagia, fagocytoza, w jaki sposób organizm produkuje energię i co mu jest niezbędne do życia w dobrej kondycji, a co szkodzi. Ludzie tłumnie przychodzili na jej wykłady, z uwagą słuchali, co poniektórzy robili notatki, a potem wracali do utartych schematów życiowych, nawyków żywieniowych, co deklarowali w kwiecistych wypowiedziach o tym co zjedzą po powrocie do domu.

Śmiem twierdzić, że rodzaj ludzki jest skazany na wyginięcie. Choroby dotykające większość ludzi nie biorą się znikąd – wręcz przeciwnie ludzie sami latami na nie pracują. Nie żałuję tych ludzi, ani im nie współczuję. Żałuję, że sama wcześniej się nie obudziłam, ale jednocześnie cieszę się, że w końcu przestałam siebie oszukiwać. Lepiej późno niż wcale wprowadzać zmiany w swoim życiu na lepsze.

Jakby ktoś mnie spytał w co ja wierze, to odpowiedziałabym, że wierzę, że robienie postów, a między nimi stosowanie diety wykluczającej pokarmy nietolerowane, zaowocuje dobrą kondycją fizyczną i zdrowiem mojego ciała. Wierzę w to, że nie zachoruję na choroby cywilizacyjne, a wszelkie dysfunkcje zdrowotne samodzielnie zwalczę postem i naturalnymi metodami leczenia, bez potrzeby oddawania swojego zdrowia i życia w ręce lekarzy.

Komentarze

  1. Nie jest rozwiązaniem eliminacji pokarmów na które mamy nietolerancję lecz eliminację przyczyny, która stoi za nietolerancją. Nietolerancja pokarmowa z czegoś wynika, mogą to być pasożyty, może to być również zanieczyszczenie metalami ciężkimi takimi jak brom, fluor, arsen, rtęć, aluminium. A każdy jest zanieczyszczony bo w tym świecie toksyn na które jesteśmy narażeni na każdym kroku nie da się tego uniknąć. Taki chociażby fluor jest składową chociażby patelni i garnków posiadających powłoki nieprzywierające, fluor odkłada się w kościach, stawach, szyszynce, doprowadza do zwapnień i co gorsze wypiera jod z organizmu, podobnie jak brom.

    Niestety ludzie oczekują, że zmiany w stanie ich zdrowia nastąpią momentalnie, pracowali na choroby 20-30 lat, a oczekują zmian w tydzień czy miesiąc. Zanim dojdą do punktu w którym poprawa następuje, zakładając oczywiście, że zastosowane są odpowiednie rozwiązania do dolegliwości, to się zniechęcają i stwierdzają, że coś nie działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ten wartościowy komentarz. Daje do myślenia, a mnie przede wszystkim nad sposobami celnego diagnozowania przyczyn nietolerancji pokarmowych. Testy z włosów na obecność metali ciężkich w organizmie, usuwanie z otoczenia trucizn (np. zaprzestanie korzystania z naczyń pokrytych teflonem) mogą przyczynić się do procesu eliminacji przyczyn, o których Pan/Pani pisze. Ale w jaki sposób zlokalizować te wszystkie przyczyny? Obecnie dostępne metody diagnostyczne zwierzęcego organizmu, a w tym ludzkiego, są relatywnie ograniczone - ciągle bardzo mało wiemy na temat zależności czynników zewnętrznych i wewnętrznych mających wpływ na funkcjonowanie naszego ciała. Wydaje nam się, że badania genetyczne są kluczem do zrozumienia ww., ale geny nie wywołują konkretnych chorób, lecz tylko do nich predestynują.
      Podsumowując, póki nie usunie się przyczyny nietolerancji, co może potrwać miesiącami, to żeby lepiej się poczuć warto od razu odstawić pokarm nietolerowany.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń

132581